Historia kosmetologii – od starożytności po współczesność. Część II

1
13347
W baroku uczesanie osiągnęło monstrualne rozmiary za sprawą peruk budowanych na specjalnych stelażach. „Fryzury” te wykonywano z własnych oraz sztucznych włosów, piór, korali, koronek, sztucznych kwiatów i owoców, figurek i innych, przeróżnych ozdób | fot.: Fotolia

Kosmetologia jest nową dziedziną nauki, która, podobnie jak wiele innych obszarów badań, bazuje na odkryciach i wynalazkach minionych epok. Swoje zalążki ma w kosmetyce – rozwijanej w różny sposób na przestrzeni minionych stuleci. Jakie metody upiększania ciała wykorzystywano w średniowieczu? Co współczesna kosmetologia zawdzięcza epoce renesansu czy oświecenia? Czas na II część historii tej nauki.

 

Średniowiecze

Epoka średniowiecza, przez niektórych nazywana także epoką brudu, nie powinna się wcale kojarzyć z brzydkim zapachem. Okazuje się, że edukacja w kwestii higieny ciała była wtedy na całkiem wysokim poziomie. Średniowiecze przejęło bowiem rzymską tradycję kąpieli wodnych. Powstał wtedy nawet zawód cyrulika, który zajmował się myciem osób przychodzących do łaźni. Wykonywał on również masaże ciała, golił, opatrywał rany, wyrywał zęby, a także, gdy zaistniała taka potrzeba, potrafił amputować nogę. Niestety, tylko w krajach wschodnich przywiązywano taką wagę do higieny. Kobiety arabskie wykonywały maseczki z cytryny, jaj, ryżu oraz orzechów, masaże twarzy oraz farbowały włosy na czarno bądź rudo. Z kolei w innych miejscach szerzyły się choroby, takie jak dżuma, cholera czy czarna ospa.

Schyłek średniowiecza był też schyłkiem dbania o higienę. Przede wszystkim Kościół potępiał częste kąpiele. Powstała nawet teoria, która głosiła, że woda trwale szkodzi zdrowiu i wyjaławia organizm. A lekarze oraz wiejscy medycy z ochotą popierali takie tezy, aby nie sprzeciwiać się Kościołowi. Kosmetyka w średniowieczu była wręcz uznawana za pogańskie zwyczaje, które należy odrzucić, żeby skupić się jedynie na pogłębianiu wiary w Boga. Niemniej, mimo kościelnych zakazów, kobiety potrafiły znaleźć sposób na dbanie o wygląd i podkreślenie atutów swojej urody. Używały białych pudrów z mąki owsianej oraz węglanu ołowiu. Z kolei dla zachowania młodego wyglądu skóry, stosowały nie tylko maseczki na bazie wszelakich ziół, miodu i mleka, ale też żółć wołu. Sporządzały również tłustą maść przeciwstarzeniową, w skład której wchodziły m.in. wosk, olej migdałowy, tłuszcz zwierzęcy oraz krew jeża, węża bądź nietoperza. Warto pamiętać, że Kościół potępiał upiększanie ciała na rzecz skromnego życia w ascezie do tego stopnia, że za nałożenie makijażu groziło oskarżenie o czary i kara śmierci.

 

Renesans

W czasach renesansu powróciła idea dbałości o własny wygląd. Powstał nawet wzór kobiecego piękna, charakteryzujący się pulchnymi kształtami oraz burzą blond pukli, okalających wysokie, jasne czoło. W tym okresie nastąpił powrót do piękna zewnętrznego, ale nie do samej higieny. Klasy wyższe stroniły od kąpieli, uważając je za szkodliwe dla zdrowia i zbyt pospolite. Przedstawiciele arystokracji nieprzyjemny, a czasem i odrażający zapach ciała, neutralizowali perfumami i wodami zapachowymi. Kąpieli zażywała jedynie klasa niższa, której nie było stać na drogie pachnidła. Arystokratki stosowały też wcierki do rozjaśniania zbyt ciemnych kosmyków włosów. Do takich zabiegów używały ziela tysiącznika, kamienia winnego, gumy arabskiej i ałunu potasowego, jak również zażywały kąpieli słonecznych (aby preparat mógł wniknąć głębiej w strukturę włosa). Z kolei na wypadające i mizerne rzęsy stosowano wywar z kory wiązu, a na przerzedzone włosy – szampon z dodatkiem spopielonych, gołębich odchodów.

Za najpiękniejsza kobietę renesansu uznawana była Katarzyna Sforza, zwana także tygrysicą z Forlì. Oprócz niebywałej urody, posiadała ona też inne przymioty, takie jak wszechstronne wykształcenie. Mnóstwo tajemnic kosmetycznych, alchemicznych oraz medycznych ujawniła w swoim sekretniku. Jest to o tyle ciekawe, że w owych czasach niewiele kobiet mogło się pochwalić umiejętnością pisania. W swoim sekretnym dzienniku z przepisami kosmetycznymi radziła m.in., w jaki sposób zagęścić liche włosy. W tym przypadku zalecała zastosowanie mieszanki składającej się z 2 uncji wapna gaszonego, 1 uncji arszeniku oraz porcji ałunu potasowego o wielkości kasztana, utartej na proszek i wymieszanej ze złotem. Maseczki upiększające wykonywała zaś z mlecznej pasty chlebowej z dodatkiem żelatyny, a piegi wybielała przy pomocy srebra rozpuszczonego w winie. Ponadto, renesansowa piękność zalecała częste i dokładne czesanie włosów – w celu pobudzenia cebulek do szybszego wzrostu – oraz stosowanie maści na porost bujnej czupryny (zawierającej okruchy jęczmiennego placka, sól i niedźwiedzie sadło).

Jeszcze ciekawsze jest to, że kobiety z tej epoki depilowały się za pomocą pasty z gaszonego wapna, arszeniku, ałunu potasowego i złota. Ową maź pozostawiały na ciele na czas odmówienia dwóch modlitw „Ojcze Nasz” i następnie szybko zmywały. Jednakże, przyjmowanie tak wielu toksyn prowadziło często nie tylko do pogorszenia stanu skóry, ale też niekiedy do śmierci. Wystarczy wspomnieć o nadmiernym używaniu arszeniku, czyli trucizny niewykrywalnej nawet podczas sekcji zwłok, czy bieli ołowianej (wykorzystywanej w maściach do twarzy).

Warto również zaznaczyć, że w epoce renesansu ważne było uzyskanie efektu rumianych policzków. W tym celu używano np. różu wykonanego z drewna sandałowego, zalanego spirytusem. Nalewka tego typu na stałe rumieniła policzki hrabin. Ale kim byłaby dama bez pięknego, białego uśmiechu? Do wybielania szkliwa wykorzystywano więc proszek ze zmielonych korali i ałunu, a do odświeżania oddechu – płyn do płukania ust z goździków, cynamonu, gałki muszkatołowej i skórki z cytryny.

 

Barok i rokoko

W baroku na początku zajęto się upiększaniem domów i ogrodów, a dopiero z czasem zaczęto dbać o urodę niewieścią. Damy przyozdabiały się najpiękniejszymi woniami, na jakie tylko było je stać. Były to przede wszystkim perfumy, pomady i maści wonne z pąków różanych, kwiatów pomarańczy, wawrzynu śliwkowego czy gorzkich migdałów. Z powodu silnego, aromatycznego zapachu, preparaty te nie tylko maskowały brak kąpieli, ale też często wywoływały migrenę. Należy także dodać, że higiena w ogóle nie stała wówczas na wysokim poziomie. Zalecano jedynie umoczenie koniuszków palców w wodach zapachowych. A nieprzestrzeganie zasad higieny doprowadziło np. do tego, że Wersal za czasów Ludwika XIV odstraszał swym paskudnym fetorem, zaś jego mieszkańcy cierpieli na przeróżne choroby – liszaj, świerzb, wykwity skórne i inne dermatozy. Damy dworu znalazły jednak na to metodę. W miejscu szpecącej krosty przyklejały pieprzyki. A „ozdoby” te pełniły jeszcze jedną, ważną funkcję. Otóż informowały one zalotników o intencjach damy. Jeśli owa piękność umieściła pieprzyk w okolicy ust, znaczyło to, że ma ochotę poflirtować, a na lewym policzku, że jest już zajęta bądź zaręczona, natomiast w kąciku oka – iż jest osobą tętniącą życiem.

Na przestrzeni wieków zmieniały się też fryzury dam i dżentelmenów. W baroku uczesanie osiągnęło monstrualne rozmiary za sprawą peruk budowanych na specjalnych stelażach. „Fryzury” te wykonywano z własnych oraz sztucznych włosów, piór, korali, koronek, sztucznych kwiatów i owoców, figurek i innych, przeróżnych ozdób. Peruki pudrowano również srebrzystym pudrem ze skrobią, co doprowadziło m.in. do tego, że mąka stała się towarem deficytowym. Wysokie „konstrukcje” były jednak zamieszkiwane przez wszy, pchły czy nawet myszy. Jak podają kroniki, Lady Coke of Norfolk poroniła ze strachu, gdy w swej peruce nagle odkryła jednego z tych gryzoni. W związku z tym, pięknie przystrojone damy i wytworni kawalerowie używali złotych oraz srebrnych młoteczków bądź drapaków na długiej rączce – do zabijania gryzących ich insektów.

W kosmetyce popularne było stosowanie octu vinaigre de toillet, który zwężał pory skóry oraz pełnił funkcję substancji zapachowej. Chętnie sięgano również po „wodę królowej węgierskiej”, czyli larendogrę, wynalezioną przez królową Elżbietę, córkę Władysława Łokietka. Ponadto, kobiety czerniły brwi palonymi migdałami, a na policzki nakładały barwiczkę z karminu, krokosza lub szkodliwego dla zdrowia cynoberu. Natomiast usta zawsze miały ukarminowane.

 

Oświecenie

Oświecenie to wiek rozumu oraz powrotu do klasycyzmu i prostej formy. Ideałem piękna była wtedy szczupła dama, ubrana w zwiewną suknię z mocno wyeksponowanym biustem. Jednak zdecydowanie ważniejszy od urody stał się intelekt wybranki serca. Za ikonę oświecenia uchodziła zaś Markiza de Pompadour, kochanka Ludwika XV. Do zatuszowania niedoskonałości stosowała ona puder ze zmielonej mączki ryżowej lub zbożowej bądź, co gorsza, puder ołowiany, który był bardzo niebezpieczny dla zdrowia. Kobiety używające tej substancji często skarżyły się na pryszcze, szarą skórę albo nudności i migreny. Co więcej, pomimo tego, że w okresie oświecenia szerzyła się oświata, częstotliwość kąpieli wcale nie wzrosła.

Ciekawostką jest fakt, że parlament angielski był wtedy przeciwny stosowaniu „upiększaczy” w postaci makijażu, dlatego też wydał oddzielną ustawę, zabraniającą takich praktyk. Nieprzestrzeganie tego prawa groziło oskarżeniem o czary i straceniem. W takich okolicznościach kobiety stosowały jedynie „plasterki piękności”, czyli ozdobne muszki.

 

XIX wiek

Dopiero w XIX wieku diametralnie zmieniło się myślenie ludzi na temat przestrzegania higieny. Duża w tym zasługa księdza Sebastiana Kneippa, który zalecał nie tylko częste kąpiele lecznicze, ale też polewanie wodą oraz owijanie nasączonymi kompresami. W tamtych czasach kobiety nie stosowały kolorowych kosmetyków. Dążyły wręcz od osiągnięcia efektu pergaminowej skóry. Blade lica świadczyły bowiem o wysokiej klasie społecznej i odróżniały damy od plebsu, który był „spalony” pracą w polu. W późniejszym czasie do łask wróciła też szczypta makijażu, lecz jedynie dla podkreślenia walorów urody kobiecej. W tym celu stosowano głównie puder na bazie talku, do przykrycia drobnych mankamentów cery, oraz kredkę i pomadkę. Jednym z popularnych kosmetyków, o którym wspomina Jane Austen w Perswazjach, był Lotion Gowlanda (usunął on piegi pani Clay).

W XIX wieku dbano również o piękny, biały uśmiech. Aby uzyskać taki efekt, do czyszczenia szkliwa używano proszku z kredy o nazwie Dentifrice. Z kolei do rozszerzania źrenic, żeby oczy sprawiały wrażenie większych, wykorzystywano krople z opium. Ponadto, szacowna dama obowiązkowo musiała unosić za sobą ciężki i duszący zapach piżma i ambry. Jej pukle pachniały winem lub brandy, ponieważ z tego wytwarzano ówczesne szampony i odżywki do pielęgnacji włosów. Natomiast lotiony produkowano z kwiatów pomarańczy, lawendy z dodatkiem soku z cytryny i ałunu. A na twarz nakładano krem ze spermacytem, czyli tłuszczem pozyskiwanym z głowy kaszalota.

 

XX wiek

Wiek XX był czasem rewolucji kosmetycznej i przedsionkiem do wejścia w świat kosmetologii. Dzięki postępowi technologicznemu, na srebrnym ekranie można było podziewać zapierające dech w piersiach kreacje gwiazd, m.in. Rity Hayworth, Audrey Hepburn czy Marilyn Monroe. Ponadto, na początku XX wieku nadal dążono do uzyskania jak najbielszego odcienia karnacji, a nawet najmniejszą opaleniznę maskowano pudrem. Kobiety na całym świecie pokochały również makijaż, jednak nakładały go w niewielkich ilościach. Oczy mocniej podkreślały dolną kreską, usta malowały w serduszko, brwi goliły, a w ich miejscu rysowały cienką kreseczkę. Tak wyglądała m.in. Marlena Dietrich.

W ubiegłym stuleciu na rynek weszło dużo firm, które oferowały kosmetyki do makijażu. Prawdziwymi innowatorami w tej dziedzinie byli Max Factor (a konkretnie Maksymilian Faktorowicz), Helena Rubinstein, Coty, L’Oréal oraz Elizabeth Arden. Dobrym przykładem był nienaganny wizerunek Rudolfa Valentino. Dzięki charakteryzacji wykonywanej przez Max’a Factora, opalony opryszek stał się mężczyzną pożądanym w całym Hollywood. A przyczynił się do tego jasny podkład, który dodał aktorowi wdzięku dżentelmena. Wspomniany makijażysta stosował również inne praktyki upiększające. Jego klientki nosiły np. gumowe „maski piękności”, by wygładzić zmarszczki poprzez naciągnięcie skóry, jak również wykonywały zabieg „Glamour Bonnet”, polegający na obniżeniu ciśnienia atmosferycznego wokół głowy, co symulowało warunki panujące w wysokich górach. Zainteresowaniem cieszyła się także kuracja o nazwie „Raj na kacu”, podczas której dochodziło do obłożenia twarzy plastikowymi kostkami – wypełnianymi wodą i mrożonymi.

W latach 60-tych popularne stały się Pin Up Girls, czyli dziewczyny z ultrakobiecymi kształtami, które witały dzielnych żołnierzy, wracających z frontu, w kusych sukienkach. Natomiast w Polsce kosmetyka w czasach PRL-u opierała się głównie na szarym mydle Biały Jeleń i mydełku Fa, dostępnym w Peweksie, oraz szmince Celia. Zjednoczenie Przemysłu Chemii Gospodarczej „Pollena” miało 14 fabryk rozsianych po całym kraju i tworzyło najróżniejsze produkty do stosowania codziennego. W tamtym czasie rozwój marek Brutal, Wars i Nivea przeżył swój niebywały wzrost. Za jedne z najbardziej ekskluzywnych kremów uważano te tworzone przez Dr Irenę Eris. A warto przypomnieć, że kosmetyki te kręcono początkowo w betoniarce… Z kolei tusze w tamtym okresie były twarde i aby ich używać, należało najpierw napluć na mascarę i dopiero później nabrać na szczoteczkę i wytuszować. Natomiast cienie, które pojawiły się na ulicach w latach 90-tych, miały kolor seledynowy, liliowy bądź błękitny. Jeżeli zaś chodzi o perfumy, w czasach Gierka panowała moda na zapach Currara.

Współczesna kosmetologia

Od zarania dziejów ludzkość stosowała różne metody dermatologiczno-kosmetyczne, aby przywrócić lub utrzymać młody i zdrowy wygląd skóry. Peeling stał się świadomą formą dbania o urodę dopiero w XIX wieku, kiedy to dermatolog Tilbury Fox zbadał właściwości 20-procentowego roztworu fenolu i zastosował go z powodzeniem u swoich pacjentów. Zauważył bowiem, że wspomniana substancja ma doskonałe właściwości wybielające. Z kolei Paul Unna opisał działanie złuszczające kwasu salicylowego, rezorcynolu oraz kwasu trójchlorooctowego (TCA). Na początku kwasy te wykorzystywano głównie do leczenia blizn potrądzikowych. Dopiero później, po zmodyfikowaniu składu poszczególnych preparatów, zaczęto je stosować także na zmarszczki. Ponadto, na przestrzeni lat pojawiło się wiele receptur mieszaniny fenolowej. Tę stosowaną dziś zawdzięczamy Bakerowi i Gordonowi. Osiągnięcia wielu badaczy doprowadziły zaś do tego, że we współczesnych gabinetach kosmetycznych najczęściej wykonuje się zabiegi złuszczające z użyciem alfa hydroksykwasów – z powodu ich dużego stopnia bezpieczeństwa.

Biel ołowiana, rtęć, opium… wszystkie te substancje były niebezpieczne dla zdrowia przy dłuższym stosowaniu. Jednakże, kobiety na całym świecie od wieków dążyły do poprawienia swojej urody, zamaskowania mankamentów i nadrabiania braków. Dzięki temu mogły osiągnąć znacznie więcej – szczególnie na polu matrymonialnym. Współczesna kosmetologia, bogata w ofertę usług z zakresu laseroterapii, eksfoliacji kwasami czy mezoterapii, wychodzi naprzeciw wymaganiom dzisiejszej, nowoczesnej kobiety. I co najważniejsze, robi to z troską o zdrowie osób, które zgłaszają się do gabinetów kosmetycznych.

[divider style=”dotted” top=”20″ bottom=”20″]

Ewelina Maślanka, kosmetolog gabinetu Qclinique.